…a przynajmniej tak mogłoby się wydawać, czytając wyroki jakie zapadają w sprawach moich Klientów. Pewnie mało kto pamięta, że w porządku prawnym obowiązującym w Polsce po roku 2000 doszło do ponownej penalizacji posiadania, już nawet śladowych ilości, substancji zabronionych. Wcześniej posiadanie na tzw. własny użytek było dozwolone.
Kwestia posiadania i zażywania narkotyków od lat budzi w Polsce wiele kontrowersji, a co jakiś czas postulat legalizacji tych substancji pojawia się na sztandarach różnych partii politycznych. Nadal jednak, w ramach obecnie obowiązującego porządku prawnego, posiadanie nawet minimalnych ilości środków odurzających czy psychotropowych stanowi zawsze czyn zabroniony, nigdy wykroczenie, i to niezależnie od ilości tych środków. W świetle postanowień ustawy ani posiadanie zakazanych substancji na tzw. własny użytek, ani ich mała ilość nie mają znaczenia dla wypełnienia znamion przestępstwa.
Porządek prawny obowiązujący w naszym kraju pozostaje niezmienny pomimo bardzo wyraźnie widocznej tendencji zarówno w Europie jak i Stanach Zjednoczonych do legalizowania posiadania wielu substancji określanych jako narkotyczne (tytułem przykładu podać można USA, Kanadę, Portugalię, Czechy czy osławioną Holandię). W ostatnim czasie regulacje w tym zakresie zmieniono w Niemczech, w których od 1 kwietnia 2024 r. posiadanie marihuany na własny użytek będzie dozwolone. Co ciekawe, w myśl regulacji obowiązującej u naszych zachodnich sąsiadów, dozwolony użytek to 25 gramów marihuany. 😉
Jeżeli chodzi o stan prawny, w Polsce nadal jest bardzo restrykcyjnie, a praktyka organów ścigania pozostawia wiele do życzenia. Zdarzało mi się widzieć akty oskarżenia, w których zarzutem było posiadanie tzw. lufki z wypaloną zawartością bliżej nieokreślonej substancji.
Myślę jednak, że nie popadnę w przesadę, jeśli powiem, że w ostatnich latach znaczna część spraw „o posiadanie”, które prowadziłem, zakończyła się pomyślnie dla moich Klientów. Tym bardziej, że w ostatnim czasie usłyszeliśmy wyrok uniewinniający.
Jak to się stało? Zapytacie.
Jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach, dlatego trzeba przyjrzeć się konkretnym przypadkom.
W pierwszej kolejności przytoczę przypadek klienta, wobec którego postawiono hipotezę, że substancja, po pierwsze należała właśnie do niego, gdyż została odnaleziona – mówiąc w skrócie – w zajmowanym przez niego pomieszczeniu. Po drugie sprawdzono, w drodze opinii biegłego, czym owa substancja w rzeczywistości była… Już po wniesieniu aktu oskarżenia okazało się, że żadne z powyższych założeń aktu oskarżenia nie miało racji bytu.
Dlaczego?
Okazało się, że postanowieniem o przedstawieniu zarzutów posądzono podejrzanego, że posiadana przez niego substancja to środek odurzający X. Sporządzono w tym przedmiocie nawet pewnego rodzaju „wstępną” ekspertyzę. Niemniej jeszcze na etapie postępowania przygotowawczego, wskutek opiniowania przez biegłego, ustalono, że owa substancja zmieniła swoją postać na substancję Y, co powinno wywołać zdziwienie i refleksję organów ścigania. Wszakże, mieli do czynienia ze swojego rodzaju magicznym przeistoczeniem jednej substancji w drugą, niczym w biblijnej opowieści o przemienieniu wody w wino.
Gdyby postępowanie przygotowawcze stanowiło pole do popisu dla literackich talentów, wówczas może i taka sytuacja byłaby do zaakceptowania. Realia procesu karnego są jednak bardziej brutalne i taka nieścisłość powinna zostać wyjaśniona już na etapie postępowania przygotowawczego. Do tego jednak nie doszło, a proces ruszył dalej.
Taki obrót sprawy wymagał zweryfikowania co tak naprawdę znalazło się wśród dowodów rzeczowych w sprawie i dlaczego doszło do zmiany rodzaju substancji. A może doszło do przekazania niewłaściwej substancji do badania? No i gdzie podziała się substancja pierwotnie zatrzymana w sprawie.
Ponadto nie zostało do końca wyjaśnione do kogo właściwie należała substancja, no i czy to X czy Y? Wszak nikt, w toku postępowania przygotowawczego, nie twierdził, że podejrzany posiadał zarówno jedną i drugą z nich, z resztą całkowicie słusznie, bo takie twierdzenia nie miały oparcia w jakimkolwiek materiale dowodowym.
Pojawiło się zatem kolejne fundamentalne pytanie: o posiadaniu, której substancji mowa w akcie oskarżenia? Posiadanie zakazanej substancji musi być bowiem skonkretyzowane i zweryfikowane co do miejsca i czasu, ale żeby taką weryfikację przeprowadzić, trzeba wiedzieć co weryfikować. Tylko tyle i aż tyle…
Przy takiej ilości wątpliwości, sprawa okazała się nieco czasochłonna, ale, co najważniejsze, znalazła swój szczęśliwy finał w postaci wyroku uniewinniającego:
Można powiedzieć, że w omawianej sprawie organy ścigania najzwyczajniej w świecie pospieszyły się z zamykaniem dochodzenia i takiej sytuacji można było uniknąć. Wszystko zależy jednak od obranej taktyki procesowej i nie zawsze natychmiastowe wytykanie błędów musi przynieść oczekiwany skutek.
Nie inaczej było w innych sprawach, w których, znając już pośpiech organów ścigania, wnosiłem o zwrot aktów oskarżenia. Oczywiście dobór odpowiedniej taktyki procesowej zawsze jest sprawą indywidualną, niemniej doświadczenie w takich sprawach pokazuje, że postępowania w sprawach „o posiadanie” prowadzone są bardzo szybko i szybko sporządzany jest akt oskarżenia, co ciekawe, nie zawsze przeciwko właściwej osobie. Wymaga to oczywiście od nas adwokatów, wykazania słuszności naszej tezy, ale zawsze skutkować powinno uniewinnieniem. Oczywiście bez względu na ilość środków, które oskarżony miałby posiadać, jak w poniższym przypadku:
Na koniec jedno z chyba najciekawszych rozstrzygnięć, z pewnością precedensowych. Wydawałoby się, że postępowanie w sprawie o posiadanie środków odurzających w postaci marihuany i haszyszu w ilościach po 50 gram musi znaleźć swój finał nie tylko w sądzie, ale zostać zakończone wyrokiem skazującym i to niekiedy wymierzającym karę pozbawienia wolności.
Tymczasem w jednej z naszych spraw postępowanie takie, nie tylko nie wyszło poza ramy postępowania przygotowawczego, ale zakończyło się umorzeniem sprawy, a Klient pozostaje osobą niekaraną.
Już na etapie postępowania przygotowawczego doszło bowiem do umorzenia postępowania z uwagi na… posiadanie środków odurzających w ilości nieznacznej i przeznaczonych na własny użytek😊 Oczywiście taki tryb zakończenia postępowania jest przewidziany przez Ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii, niemniej jednak niewątpliwie ze zdumieniem odczytywać należy takie zakwalifikowanie w sumie 100 gram substancji zabronionych.
Jak wskazywałem na wstępie, prawo w Polsce bywa restrykcyjne, jednak w praktyce różnie z tym bywa. Oto rozstrzygnięcie:
Można powiedzieć, że Klient wyżej wymienioną sprawę wygrał w cuglach: nigdy nie trafiła „na wokandę”, a z uwagi na fakt, że w sprawie nie występowały inne strony, nie została też zaskarżona. Choć nie mogę zdradzić szczegółów sprawy i powodów prowadzących do wydania omawianego rozstrzygnięcia, muszę podkreślić, że w tej sprawie ani osławiony artykuł 60 Kodeksu karnego ani żadne inne porozumienie z prokuratorem nie znalazło zastosowania.
Jak zatem widać w świetle powyższych przykładów, choć Ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii jest regulacją bardzo restrykcyjną, w praktyce w sytuacji postawienia w stan oskarżenia, sytuacja nie zawsze wydaje się tak opłakana, jak na pierwszy rzut oka, a odpowiedzialność karna jest uwarunkowana – mimo wszystko – kilkoma przesłankami, które wymagają weryfikacji. Opracowując taktykę procesową w określonej sprawie należy myśleć perspektywicznie, a pracy obrońcy przyświecać mogą słowa Napoleona Bonaparte: „Nigdy nie przeszkadzaj swojemu wrogowi, gdy popełnia błąd”.